środa, 13 marca 2013

Maslenica - dzień 3

                             I dnia trzeciego wyszło słońce, a Petersburg zaczął wraz z Leningradem świętować Maslenice. Lekki mróz, wpływał idealnie na samopoczucie mieszkańców miasta. Wśród studentów rozpoczęły się dyskusje gdzie zamierzają spędzić weekend. W mieście pojawiły się plakaty zachęcające do wzięcia udziału właśnie w ich zakończeniu maslenicy. 

Pytanie, która maslenica będzie bardziej tradycyjna, ruska i wspaniała jeszcze nie znalazło odpowiedzi. Do tej pory najbardziej popularnym kierunkiem jest Pavlovsk. 


Myślałem, że mianem blina dnia, będzie Bin solo z obiadem w tle... 

Rozumiem, że autor powinien się poświęcać, ale  naleśnika ze słodkim mlekiem nie dałbym rady dziś zjeść.




Lecz jednak się pomyliłem. W trakcie wesołej maslenicy, nigdy nie wiadomo skąd nadejdzie blin, a jak wiadomo on zawsze nadchodzi znienacka.






Wpadłem do znajomych na herbatę i jak się okazało, zostałem głównym smażącym naleśniki. Z początku byłem przerażony, ponieważ miałem przed oczami siebie z przed 14 lat, kiedy to w tajemnicy próbowałem robić naleśniki powodując pożar i kłęby dymu w kuchni... Udało się do tego stopnia, że po 10 zacząłem ku własnemu zdumieniu je podrzucać. Pomimo zakupienia przez znajomych książki z przepisami, bliny zostały zrobione z "tego co było".

 Istnieje wiele szkół mówiących jakie powinny być bliny. Ja jestem wyznawcą zasady, że nie ważne jaki placek, ważne jaka jest "naczynka" czyli nadzienie. Nadzienia były dzisiaj różne i stosowne do pochodzenia gospodyni:       kraj - Anglia, miasto -  Cambridge

          Blin na dziś: Blin ze śmietaną, bekonem i żółtym serem...  rewelacja.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz