Jeśli zapomnisz gdzie jesteś,
rzeczywistość przypomni Ci o tym sama…
Z punktu A do B przemieszczasz się w mig,
marszrutka kolejne metro wszystko idzie według planu. Język nie jest mi obcy
więc nie mam już problemów typu (czy dziesięć po bengalsku to Desh czy Das i
dlaczego ten rikszarz twierdzi że musze mu zapłacić dwa razy więcej, krzycząc
do mnie i gestykulując, a wszystko w
Bihari lub Bengali). Wszystko jest cudne
i piękne. Spieszę się na wykład, ale mam nadzieję, że zdążę jeszcze wyrobić
sobie kartę miejską uprawniająca do tańszej komunikacji miejskiej. Znajduje bez
problemu, bardzo ale to bardzo dobrze zakamuflowane biuro. Należy wejść przez
„Kawiarnie Metro” i skręcić po przejściu małego korytarza w prawo. Nie ma kolejki, rewelacja. Pani bierze ode
mnie paszport, hura jestem na liście uprawnionych do ulgi, trzeba tylko
zapłacić. Kwitek jest już wypełniony, biegiem pędzę do najbliższego banku. W
tym samym budynku za rogiem znajduję Bank, wchodzę przez mały sklepik. W banku
również nie ma kolejki. Wysyłam proszące spojrzenie do polerującej swoje piękne
paznokcie ok 25 letniej pracowniczki banku. Ta z gracją 65 letniej
kierowniczki, która wypiła już morze kawy, wódki i wypaliła tajgę papierosów bez
filtra, kiwa na mnie głową dając do zrozumienia, że jeśli już śmiem jej
przeszkadzać to mogę podejść i coś załatwić.
K: Dzieńdobry chciałem zapłacić rachunek
I: Paszport proszę.
Położywszy torbę na ziemi, wciąż
stojąc, sięgam do wewnętrznej kieszeni marynarki w której noszę zazwyczaj
paszport, wyciągam go i niezręcznie próbuje otworzyć paszport na wizie, aby
imperatorce tego banku nie naprzykrzać się za bardzo. Ta jednak gdy tylko
ujrzała kolor mego paszportu powiedziała:
I: Niestety nie przyjmę
pana wpłaty. Nie zostanie pan obsłużony.
Tu lekko zdumiony, bo przecież to nie jakiś "noble bank" gdzie
minimalna wpłata może wynosić jedyne 10 tysięcy złotych, pytam: Dlaczego?
I: Obywateli Unii
Europejskiej nie obsługujemy.
Podnoszę oczy i już wiem, już wiem
dlaczego. Znajduję odpowiedź w nazwie banku. Sowiecki Bank.
Rozumiem również dlaczego imperatorowa nie jest miłą pracowniczką banku
minimalnie starszą ode mnie, z którą wszystko można załatwić w luźny lecz
profesjonalny sposób. Z szerokim uśmiechem pożegnałem się z Panią pozwalając
oddać się dalej jej ulubionemu zajęciu - polerce 10 wapiennych płytek. Gdyby tu, historia się zakończyła, wszystko
należałoby obrócić w pyszny żart, bo przecież w Sowieckim Banku, musi pracować
Sowiecka Dziewczyna z Sowieckimi zwyczajami i Dobry Sowiecki Bank, nie może
obsługiwać imperialistycznych sługusów Ameryki z Unii Europejskiej. Podróż w
czasie byłaby miła gdyby nie jedna skała rzeczywistości, która melancholijną
podróż w czasie przygniata w okropny sposób.
Wychodząc
zabrałem reklamę banku, a na niej Obelix Depardieu, który stał się teraz
towarzyszem Obelixem. Jak przystało na
prawdziwego Rosjanina , który gardzi obywatelami „Jewro Sajuza” którego
paszport miał do grudnia zeszłego roku, reklamuje on jedyny słuszny bank. Na
szczęście dla Obelixa, jak i dla mnie dzisiejsza Rosja, to kraj w którym
istnieje fantastyczne zjawisko konkurencji. On może się realizować w promocji
słusznych ideałów w imię nie płacenia żadnych
podatków, a ja mogę wyjść z tego banku i pójść do innego. Tam będę obsłużony przez miłą kasjerkę banku,
z którą będę mógł jeszcze pożartować. Nikt nie będzie się pytał jaki jest kolor
mojego paszportu, a bank będzie reklamowany przez prawdziwą "sowiecką" bajkę
„Jeżyk we Mgle” z 1975 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz