czwartek, 20 czerwca 2013

Białe noce



Gdy jest się studentem, który musi pisać swoją pracę dyplomową, wszelkie znaki na niebie i ziemi, które choć trochę pomagają w pisaniu owej pracy są jak najmilej widziane. Sankt Petersburg jest niesamowicie wyrozumiałym miastem. Alkohol jest drogi (wbrew powszechnym opiniom) kluby również, a w nocy jest jasno.
Sankt Petersburg zwany kiedyś Piotrogradem, a póżniej Leningradem znajduje się na 59° 56′ N oraz na 30°16′E (pewien pediatra powtórzyłby wszystkim tym którzy źle rozwinęli skrót, szerokości i długości humanisto!) 
Do rzeczy. O co chodzi, że jest jasno skoro to jeszcze nie koło podbiegunowe. 

Oś ziemi odchylona jest od pionu 23°27’ i w tym tkwi cały sekret. Na kole podbiegunowym 66°33’ w dniu przesilenia letniego widać słońce. Jasno jest o wiele dalej na południe. Ale co to znaczy dalej? 

Białe noce są widoczne do 6°-7° na południe od koła podbiegunowego, czyli na sześćdziesiątym równoleżniku. Punkt znajdujący się na kole podbiegunowym został zaznaczony kropką niebieską, punkt znajdujący się na sześćdziesiątym równoleżniku kropką czerwoną. Oba punkty (niebieski i czerwony) znajdują się na tym samym południku Zjawisko białych nocy to tzw. zmierzch cywilny.

Przesilenie Letnie zwane czerwcowym nastąpi dzisiaj 21 czerwca o godzinie 7 rano. 

W Sankt Petersburgu dzień będzie trwał 18 godzin 50 minut i 6 sekund.







Wynikiem obserwacji jest ten o to film:


Muzyka: Parov Stellar All Night Long 

Film zarejestrowałem w nocy z 18 na 19 czerwca. Film zarejestrowany w nocy z 19 na 20 czerwca zmontuję niebawem.

Kamera była ustawiona 22° N w punkcie [59° 95' 54'' 32''' N; 30° 21' 53'' 41'''] początek 23:30 - koniec 04:00




Z pytaniem jak daleko na południe będzie jeszcze jasno, zwróciłem się do zaprzyjaźnionego specjalisty Матеуша Еджеевскиего, ten odpowiedział mi w te słowy:

Promieniowanie nie biegnie sobie tylko w linii prostej od Słońca do Ziemi, ale się rozprasza na boki. I po zachodzie rozróżnia się jeszcze kilka rodzajów zmierzchu (oprócz zmierzchu cywilnego) – żeglarski i astronomiczny.
Ta granica jest chyba dość umowna, tzn. nie da się wyliczyć dokładnie po jakim czasie zapadnie zupełna noc - trzeba by głęboko w fizykę fali świetlnej się zagłębić (…)
Co ciekawe w okolicach Gdyni też mamy białe noce, ale białe noce żeglarskie: "W Polsce północnej (na Kaszubach, na północ od linii północna Gdynia – Ustka, tj. na północ od 54°33′ stopnia szerokości geograficznej północnej) w okolicy momentu przesilenia letniego przez całą noc utrzymuje się zmierzch nawigacyjny – są to tak zwane białe noce żeglarskie. Dla granicznej szerokości jest to jedna noc, najbliższa dacie przesilenia, natomiast dla szerokości geograficznej Rozewia (54°50′) jest to już okres od ok. 11 do ok. 30 czerwca."



W Rosji 21 czerwca jest jednak dniem rozpoczęcia się Drugiej Wojny Światowej. Świętowanie więc najdłuższej nocy w roku, rozporządzeniem już sam nie wiem kogo, zostało przeniesione na nadchodzący weekend. 

niedziela, 9 czerwca 2013

nigdy nie kończąca się opowieść



9 czerwca 2013 roku, w niedziele o 10 rano, pewien „inżynier”, nazwany tak przez mieszkańców akademika, rozpoczął tworzenie przestrzennej instalacji pt. „absurd blokowiska.” Choć nie wiadomo czy działał natchniony swoją artystyczną duszą, zstąpiła na niego łaska bogów wszelakich, czy działał z polecenia kosmitów, wykonał swój plan rewelacyjnie. Nie tylko w amerykańskich horrorach pojawiają się kręgi w zbożu. W Rosji, kręgi pojawiają się nawet na  trawnikach między blokami.



Ponieważ „inżynier” zaczął tworzyć o 10, zwrócił uwagę chyba wszystkich, którzy mieszkają tu na tyle krótko aby jeszcze się nie przyzwyczaić. Dzieło było gotowe dopiero o 16. Dzięki niemu proces pisania pracy dyplomowej był pogrążony w spokojnym i jedynym w swoim rodzaju, cichym brzęczeniu silniczka spalinowego.







Co miał autor na myśli? Moja propozycja interpretacji jest taka:
(podpowiedź na samym końcu)























Jest to to jednak tragikomiczna sytuacja. Tak jak i tragikomiczny jest film Dzień świra. Każdemu zdarzyło się rozerwać płatki owsiane tak, że wszystkie się rozsypały, czy wrócić się 3 razy do mieszkania z powodu zapomnianych rzeczy. Czy choćby  w rozmowie z własną mamą, która nie mogąc nic poradzić swojemu 49 letniemu synowi mówi mu tylko: „zupkę zjedz, bo wystygnie”, choć on potrzebuje zrozumienia i porady. Znowu poczułem się jak Miauczyński.  


Kluczowy fragment filmu:

Adaś Miauczyński mieszka na olbrzymim osiedlu, podobnego do tego na ulicy Kapitańskiej w Petersburgu. Nie miałem tyle zapału co bohater filmu Marka Koterskiego aby zejść na dół. Wiem jednak gdy wyglądam przez okno wiem, że jutrzejszy dzień spędzam w bibliotece, a nie przed własnym biurkiem bo koszenie trawy w tym wypadku, to nigdy nie kończąca się opowieść. 





czwartek, 6 czerwca 2013

Akt III - scena I i II

Historia Króla Biesa dobiega końca. Akt pierwszy był bardzo dobrze opisany, łącznie z materiałem filmowym, akt drugi zakończył się chyba lakonicznym roztapianiem się lodu na zatoce. Antrakt po drugim akcie okazał się być nadzwyczaj długi i obfitujący w ciekawe wydarzenia.
Akt trzeci rozpoczyna się od egzaminów z marszu i przyjazdu Biesów do Petersburga. Biesy, jak mówi się na członków mojej najbliższej rodziny w Centrum Wizowym w Krakowie, spędzili w mieście nad Newą kilka dni. Biesy jednak odleciały do deszczowej krainy na południu, a ja pozostałem z łypiącymi na mnie egzaminami oraz terminami oddawania prac. W zagmatwaniu dnia codziennego postanowiłem uczcić jak co roku Dzień Wolności.


4 czerwca jest specyficznym świętem i prawdopodobnie dla części Polaków, będzie znienawidzonym dniem w roku. Albo dlatego, że od tego czasu zaczęło się zmieniać, albo dlatego, że historia „została przypieczętowana”.

W państwach o ograniczonym prawie do zgromadzeń publicznych, takie święta smakują zupełnie inaczej. Jest w nich nutka dumy z osiągnięć własnego kraju. Czwartego czerwca działa się masa różnych wydarzeń. W 1983 roku na kilka tygodni przed zniesieniem Stanu Wojennego, młody-stary Bies ożenił się z przyszłą panią Biesową i tak powstały Biesy. Biesy, nie mogły wypić szampana ponieważ było jeszcze przed 13. Historia to smutna ale prawdziwa. Tego samego dnia 6 lat później w Polsce odbyły się wybory, a na placu Tienanmen czołgi masakrowały studentów.



Tego samego dnia 2013 Król Bies, który już biesem niestety jest tylko w połowie, ponieważ połowa dokumentów została wystawiona na nowe nazwisko bijosz, udaje się po wpis do Pani Profesor Cwietkowej, wykładającej historię zimnej wojny. Nad Newą dowód wdzięczności nie jest jeszcze łapówką, pozwoliłem więc sobie podarować pani profesor film Katyń z angielskimi napisami. Wyznanie Pani Profesor, która sama urodziła się w Smoleńsku z matki Polki i ojca dumnego Komunisty, było niesamowite. <<Mój ojciec, który uważał się za prawdziwego prominentnego komunistę, wyznał kiedyś rodzinie mojej matki, że wiedział o Katyniu, wszyscy wiedzieli… >>
Żegnając się wspomnieliśmy jeszcze, że jak to dobrze, że możemy sobie o tym wszystkim swobodnie porozmawiać, co więcej w tak historycznym dniu.


Na krótki toast, koniecznie „zakazanym” przed 30 laty szampanem, zapraszam znajomych. Kanapeczki, truskaweczki i cuda nie widy. Przyjdzie Baszkir, Białorusin, Chorwat, Serbowie, Koreańczycy, Rosjanie i Polacy. Na zachodnie, jak zwykle bez zmian, więc nikt mimo pełnej reklamy i wiedzy, z zachodu nie przyjdzie.  Za wolność graliśmy na dwie gitary, Polacy Kaczmarskiego,  Rosjanie Wysockiego. 

czwartek, 18 kwietnia 2013

Wiosna

            Drodzy Mieszkańcy i Goście Miasta (jak codziennie mogę usłyszeć w metrze jadąc schodami ruchomymi na powierzchnię) - nadeszła wiosna. Temperatura dodatnia utrzymuje się już wyjątkowo długo. Na ulicy nie widać już kobiet w futrach ciepłych czapek oraz rękawiczek. Co prawda czapek nie było już przy -8 ale studenci z zagranicy nie świętowali jeszcze wtedy wiosny.
          Na małym fragmencie Zatoki Fińskiej widocznym  z 11 piętra domu studenckiego na ulicy Kapitańskiej 3 między dwoma blokami dziś o godzinie 10:28 przy temperaturze +10 stopni zanotowano pierwsze tej wiosny lśnienie wody. Lód roztopił się już na tyle że pokazał się wąski prześwit wody, w którym to odbijało się słońce.
Niestety nie mam okazji przysłuchiwać  się pękaniu lodu. Ten mityczny dźwięk, który miał umilać czas Kacprowi nad Zatoką Botnicką w początkach maja, jest dla mnie niedostępny.
Władze miasta zafundowały mieszkańcom Wyspy Dekabrystów fantastyczny widok na morze. Piękny granatowy płot o wysokości 2 metrów odgradza promenadę od zatoki. Dobrze, że chociaż kolor się zgadza.
 Arktyka się topi, a to oznacza tylko, że niebawem rozpocznie się okres żeglugi i moja wyspa przez część nocy będzie odcięta od reszty Petersburga.  Czekam z niecierpliwością na to kiedy lodu w ogóle już nie będzie. 

piątek, 12 kwietnia 2013

Czarny humor urzędniczki z ludzką twarzą.

Przyjemność powrotu do domu, była związana z koniecznością wyrobienia nowej wizy powrotnej do Rosji. Składam dokumenty w trybie ekspresowym, ponieważ muszę wracać na Uniwersytet. Procedura jest kosztowna i wymaga od ubiegającego się o wizę podpisania się w 7 miejscach minimum. Raczej wierzę urzędniczce, która podsuwa mi kolejne dokumenty do podpisania, jednak rzucam okiem na tekst podpisywanych przez siebie „bumag”.

No i jak to zwykle bywa, oko zawiesi się na tym co najciekawsze:
               „Wiza wyrobiona w trybie ekspresowym – humanitarnym”.
Bezczelnie podśmiewam się w głos i pytam się urzędniczki, która również się uśmiecha, czy istnieją jakieś nie humanitarne sposoby uzyskania wizy w trybie ekspresowym.
Urzędniczka spoważniała i odparła: „Tak, istnieją”.

Jak mogłem zadać tak głupie pytanie, niehumanitarny sposób uzyskania wizy do  Rosji i to w dodatku w bardzo ekspresowym trybie… 
I tak właśnie 10 dni temu zakończyłem pisanie tego posta, zamknąłem komputer i wsiadłem w pociąg do Warszawy. Epilog do tej historii można opisać, krótkim rosyjskim przysłowiem - "Как тигра ебать и смешно и страшно" - i smieszno i straszno.



Jak się okazało, konsul popatrzył na moje zaproszenie, popatrzył i powiedział - Nie. Słowo "nauka" powinno być zastąpione słowem "kursy" lub słowem "staż".  Zaproponowano mi abym w ciągu 2 godzin, poleciał do Petersburga, przekonał uczelnie do wystawienia nowego zaproszenia z nowym słowem i wrócił do Krakowa. Ewentualnie mogę mieć czas do dnia następnego do 10 rano. 
Grając w ping ponga pomiędzy centrum wizowym, a uniwersytetem, który bronił słowa "nauka" ros. учоба niczym Leningradu podczas oblężenia, wyjechałem z kraju. Dzięki telefonii komórkowej dowiedziałem się, że sam zrobić nic nie mogę i pozostaje mi tylko czekać. 

Tak doczekałem się swojej wizy i znów zostałem Królem Biesem. Wszystko to dzięki sympatycznej urzędniczce, która choć może nie zrozumiała makabrycznego żartu z humanitarnym trybem wizy, to jednak przekonała konsula aby widząc w moim zaproszeniu słowo "nauka"  powiedział "kursy"




czwartek, 28 marca 2013

Jak ugryźć Petersburg po polsku?



 Jak ugryźć to miasto po polsku?
Można zostać w Petersburgu i podążać za polonicami, lub wrócić z petersburskimi pamiątkami do Polski na święta. Wybieram drugą opcję,

             wszystkim życząc Wesołych Świąt.

środa, 27 marca 2013

miłość...


Gdzie się Polak z jeża naśmiewa,  tam Rosjanin motylem i różą się chełpi.

Nie, to nie jest to morał bajki, albo wydumany wywód historyczny tylko krótki komentarz do petersburskiej reklamy zakładów mięsnych. 


Jak głosi reklama „Ku kiełbasie z miłością”. Podejście to jest oczywiście słuszne bo jeśli ktoś wytwarza produkty spożywcze to lepiej żeby robił to z pasją i miłością, bo wtedy możemy przypuszczać, że dany produkt jest wysokiej jakości. Tu jednak chodzi o inną miłość, o tą prawdziwą, kiełbasianą, mięsną miłość. Skojarzenia to jednak przekleństwo, nic tylko przypomnieć kawał o pediatrze i miłości...

Jeśli jednak chodzi o mięsne zwierzęta to, w Polsce wszyscy śmiali się z chorego wytworu wyobraźni słabych scenarzystów telewizji Polsat, którzy stworzyli mięsnego jeża


Powstały remixy muzyczne, a ów odcinek pamiętników z wakacji obejrzało tysiące osób. 

Dziwne, że żaden zakład mięsny nie sponsoruje jeży, tak jak to jest w przypadku krokodyla forfitera w warszawskim zoo.

Tutaj nikt się z tego nie śmieje, a do kiełbasy podchodzi się z miłością. PRAWDZIWĄ MIŁOŚCIĄ!