czwartek, 6 czerwca 2013

Akt III - scena I i II

Historia Króla Biesa dobiega końca. Akt pierwszy był bardzo dobrze opisany, łącznie z materiałem filmowym, akt drugi zakończył się chyba lakonicznym roztapianiem się lodu na zatoce. Antrakt po drugim akcie okazał się być nadzwyczaj długi i obfitujący w ciekawe wydarzenia.
Akt trzeci rozpoczyna się od egzaminów z marszu i przyjazdu Biesów do Petersburga. Biesy, jak mówi się na członków mojej najbliższej rodziny w Centrum Wizowym w Krakowie, spędzili w mieście nad Newą kilka dni. Biesy jednak odleciały do deszczowej krainy na południu, a ja pozostałem z łypiącymi na mnie egzaminami oraz terminami oddawania prac. W zagmatwaniu dnia codziennego postanowiłem uczcić jak co roku Dzień Wolności.


4 czerwca jest specyficznym świętem i prawdopodobnie dla części Polaków, będzie znienawidzonym dniem w roku. Albo dlatego, że od tego czasu zaczęło się zmieniać, albo dlatego, że historia „została przypieczętowana”.

W państwach o ograniczonym prawie do zgromadzeń publicznych, takie święta smakują zupełnie inaczej. Jest w nich nutka dumy z osiągnięć własnego kraju. Czwartego czerwca działa się masa różnych wydarzeń. W 1983 roku na kilka tygodni przed zniesieniem Stanu Wojennego, młody-stary Bies ożenił się z przyszłą panią Biesową i tak powstały Biesy. Biesy, nie mogły wypić szampana ponieważ było jeszcze przed 13. Historia to smutna ale prawdziwa. Tego samego dnia 6 lat później w Polsce odbyły się wybory, a na placu Tienanmen czołgi masakrowały studentów.



Tego samego dnia 2013 Król Bies, który już biesem niestety jest tylko w połowie, ponieważ połowa dokumentów została wystawiona na nowe nazwisko bijosz, udaje się po wpis do Pani Profesor Cwietkowej, wykładającej historię zimnej wojny. Nad Newą dowód wdzięczności nie jest jeszcze łapówką, pozwoliłem więc sobie podarować pani profesor film Katyń z angielskimi napisami. Wyznanie Pani Profesor, która sama urodziła się w Smoleńsku z matki Polki i ojca dumnego Komunisty, było niesamowite. <<Mój ojciec, który uważał się za prawdziwego prominentnego komunistę, wyznał kiedyś rodzinie mojej matki, że wiedział o Katyniu, wszyscy wiedzieli… >>
Żegnając się wspomnieliśmy jeszcze, że jak to dobrze, że możemy sobie o tym wszystkim swobodnie porozmawiać, co więcej w tak historycznym dniu.


Na krótki toast, koniecznie „zakazanym” przed 30 laty szampanem, zapraszam znajomych. Kanapeczki, truskaweczki i cuda nie widy. Przyjdzie Baszkir, Białorusin, Chorwat, Serbowie, Koreańczycy, Rosjanie i Polacy. Na zachodnie, jak zwykle bez zmian, więc nikt mimo pełnej reklamy i wiedzy, z zachodu nie przyjdzie.  Za wolność graliśmy na dwie gitary, Polacy Kaczmarskiego,  Rosjanie Wysockiego. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz