Historia Króla Biesa
dobiega końca. Akt pierwszy był bardzo dobrze opisany, łącznie z materiałem
filmowym, akt drugi zakończył się chyba lakonicznym roztapianiem się lodu na
zatoce. Antrakt po drugim akcie okazał się być nadzwyczaj długi i obfitujący w
ciekawe wydarzenia.
Akt trzeci rozpoczyna się
od egzaminów z marszu i przyjazdu Biesów do Petersburga. Biesy, jak mówi się na
członków mojej najbliższej rodziny w Centrum Wizowym w Krakowie, spędzili w
mieście nad Newą kilka dni. Biesy jednak odleciały do deszczowej krainy na
południu, a ja pozostałem z łypiącymi na mnie egzaminami oraz terminami
oddawania prac. W zagmatwaniu dnia codziennego postanowiłem uczcić jak co roku
Dzień Wolności.
4 czerwca jest
specyficznym świętem i prawdopodobnie dla części Polaków, będzie znienawidzonym
dniem w roku. Albo dlatego, że od tego czasu zaczęło się zmieniać, albo dlatego,
że historia „została przypieczętowana”.
W państwach o
ograniczonym prawie do zgromadzeń publicznych, takie święta smakują zupełnie
inaczej. Jest w nich nutka dumy z osiągnięć własnego kraju. Czwartego czerwca
działa się masa różnych wydarzeń. W 1983 roku na kilka tygodni przed
zniesieniem Stanu Wojennego, młody-stary Bies ożenił się z przyszłą panią
Biesową i tak powstały Biesy. Biesy, nie mogły wypić szampana ponieważ było
jeszcze przed 13. Historia to smutna ale prawdziwa. Tego samego dnia 6 lat
później w Polsce odbyły się wybory, a na placu Tienanmen czołgi masakrowały
studentów.
Tego samego dnia 2013
Król Bies, który już biesem niestety jest tylko w połowie, ponieważ połowa
dokumentów została wystawiona na nowe nazwisko bijosz, udaje się po wpis do
Pani Profesor Cwietkowej, wykładającej historię zimnej wojny. Nad Newą dowód
wdzięczności nie jest jeszcze łapówką, pozwoliłem więc sobie podarować pani
profesor film Katyń z angielskimi napisami. Wyznanie Pani Profesor, która sama
urodziła się w Smoleńsku z matki Polki i ojca dumnego Komunisty, było
niesamowite. <<Mój ojciec, który uważał się za prawdziwego prominentnego
komunistę, wyznał kiedyś rodzinie mojej matki, że wiedział o Katyniu, wszyscy
wiedzieli… >>
Żegnając się
wspomnieliśmy jeszcze, że jak to dobrze, że możemy sobie o tym wszystkim
swobodnie porozmawiać, co więcej w tak historycznym dniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz