9 czerwca 2013 roku, w
niedziele o 10 rano, pewien „inżynier”, nazwany tak przez mieszkańców
akademika, rozpoczął tworzenie przestrzennej instalacji pt. „absurd blokowiska.”
Choć nie wiadomo czy działał natchniony swoją artystyczną duszą, zstąpiła na
niego łaska bogów wszelakich, czy działał z polecenia kosmitów, wykonał swój
plan rewelacyjnie. Nie tylko w amerykańskich horrorach pojawiają się kręgi w
zbożu. W Rosji, kręgi pojawiają się nawet na
trawnikach między blokami.
Ponieważ „inżynier”
zaczął tworzyć o 10, zwrócił uwagę chyba wszystkich, którzy mieszkają tu na
tyle krótko aby jeszcze się nie przyzwyczaić. Dzieło było gotowe dopiero o 16.
Dzięki niemu proces pisania pracy dyplomowej był pogrążony w spokojnym i jedynym
w swoim rodzaju, cichym brzęczeniu silniczka spalinowego.
Co miał autor na myśli? Moja
propozycja interpretacji jest taka:
Jest to to jednak
tragikomiczna sytuacja. Tak jak i tragikomiczny jest film Dzień świra. Każdemu
zdarzyło się rozerwać płatki owsiane tak, że wszystkie się rozsypały, czy
wrócić się 3 razy do mieszkania z powodu zapomnianych rzeczy. Czy choćby w rozmowie z własną mamą, która nie mogąc nic
poradzić swojemu 49 letniemu synowi mówi mu tylko: „zupkę zjedz, bo wystygnie”,
choć on potrzebuje zrozumienia i porady. Znowu poczułem się jak Miauczyński.
Kluczowy fragment filmu:
Adaś Miauczyński mieszka
na olbrzymim osiedlu, podobnego do tego na ulicy Kapitańskiej w Petersburgu.
Nie miałem tyle zapału co bohater filmu Marka Koterskiego aby zejść na dół.
Wiem jednak gdy wyglądam przez okno wiem, że jutrzejszy dzień spędzam w
bibliotece, a nie przed własnym biurkiem bo koszenie trawy w tym wypadku, to
nigdy nie kończąca się opowieść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz