Przyjemność powrotu do
domu, była związana z koniecznością wyrobienia nowej wizy powrotnej do Rosji.
Składam dokumenty w trybie ekspresowym, ponieważ muszę wracać na Uniwersytet.
Procedura jest kosztowna i wymaga od ubiegającego się o wizę podpisania się w 7
miejscach minimum. Raczej wierzę urzędniczce, która podsuwa mi kolejne
dokumenty do podpisania, jednak rzucam okiem na tekst podpisywanych przez
siebie „bumag”.
No i jak to zwykle bywa,
oko zawiesi się na tym co najciekawsze:
„Wiza wyrobiona w trybie
ekspresowym – humanitarnym”.
Bezczelnie podśmiewam się
w głos i pytam się urzędniczki, która również się uśmiecha, czy istnieją jakieś
nie humanitarne sposoby uzyskania wizy w trybie ekspresowym.
Urzędniczka spoważniała i
odparła: „Tak, istnieją”.
Jak mogłem zadać tak głupie
pytanie, niehumanitarny sposób uzyskania wizy do Rosji i to w dodatku w bardzo ekspresowym
trybie…
I tak właśnie 10 dni temu zakończyłem pisanie tego posta, zamknąłem komputer i wsiadłem w pociąg do Warszawy. Epilog do tej historii można opisać, krótkim rosyjskim przysłowiem - "Как тигра ебать и смешно и страшно" - i smieszno i straszno.
Jak się okazało, konsul popatrzył na moje zaproszenie, popatrzył i powiedział - Nie. Słowo "nauka" powinno być zastąpione słowem "kursy" lub słowem "staż". Zaproponowano mi abym w ciągu 2 godzin, poleciał do Petersburga, przekonał uczelnie do wystawienia nowego zaproszenia z nowym słowem i wrócił do Krakowa. Ewentualnie mogę mieć czas do dnia następnego do 10 rano.
Grając w ping ponga pomiędzy centrum wizowym, a uniwersytetem, który bronił słowa "nauka" ros. учоба niczym Leningradu podczas oblężenia, wyjechałem z kraju. Dzięki telefonii komórkowej dowiedziałem się, że sam zrobić nic nie mogę i pozostaje mi tylko czekać.
Tak doczekałem się swojej wizy i znów zostałem Królem Biesem. Wszystko to dzięki sympatycznej urzędniczce, która choć może nie zrozumiała makabrycznego żartu z humanitarnym trybem wizy, to jednak przekonała konsula aby widząc w moim zaproszeniu słowo "nauka" powiedział "kursy"